Dziś chciałem się z Wami podzielić pewnym artykułem, na który ostatnio się natknąłem oraz zachęcić do obejrzenia filmu o podobnej tematyce. Otóż w skrócie, mogę przekazać, iż morał z tych dwóch źródeł jest jeden - nie jest możliwe przedawkowanie witamin (hiperwitaminoza), co za tym idzie powinniśmy spożywać znacznie większe ilości wit. oraz minerałów. Zapewni to nam długowieczność oraz ochronę przed wszelkimi chorobami. Metoda ta jest bardzo tania, co nie sprzyja w zarabianiu dużych pieniędzy współczesnym koncernom farmaceutycznym oraz rządom w erze przeludnienia.
Nieżywi
lekarze nie kłamią
Artykuł
dr Joel Wolles nominowanego w 1991 roku do Nagrody Nobla w dziedzinie
medycyny
"Tym
wszystkim, którzy urodzili się lub mieszkali przez dłuższy czas
na farmie muszę powiedzieć, że jesteście ludźmi mojego pokroju.
Ja właśnie urodziłem się i wychowałem na farmie. Moi rodzice
prowadzili hodowlę bydła rzeźnego. Jak wiecie zapewne, by móc
zarobić na hodowli, należy produkować własną żywność. W
związku z tym uprawiali kukurydzę i soję. Raz w tygodniu
przyjeżdżał do nas na farmę specjalny samochód z urządzeniem,
które rozdrabniało siano, kukurydzę i fasolkę. Do tego
dodawaliśmy odpowiednią dawkę witamin i minerałów i dopiero taką
mieszanką przez okres 6 miesięcy karmiliśmy nasze bydło, a
następnie sprzedawaliśmy je do rzeźni. Ciągle zastanawiało mnie
wtedy, dlaczego bydło, które karmione jest wyłącznie naturalną
paszą, dostaje suplementy witaminy i minerały, a ludzie nie. Kiedy
zapytałem o to mojego ojca otrzymałem wielce naukową odpowiedź: -
Nie gadaj tyle, tylko bierz się do roboty. Pytanie to jednak nie
dawało mi spokoju. Po ukończeniu szkoły średniej poszedłem na
uniwersytet i skończyłem specjalizację żywienia zwierząt. Na
weterynarii, znalazłem wreszcie odpowiedź na moje pytanie.
-
To proste. Rolnicy nie mają dodatkowych specjalnych ubezpieczeń
medycznych dla zwierząt i nie stać ich na kosztowne leczenie i
operacje. Stosują więc niezwykle tani, prosty i skuteczny zabieg.
Mianowicie podają zwierzętom odpowiednie suplementy.
Dowiedziałem
się, że podając witaminy i minerały zapobiegamy ewentualnym
chorobom zwierząt hodowlanych.
Po
skończeniu weterynarii pracowałem w Afryce przy leczeniu różnych
zwierząt, również tych wielkich, jak słonie, żyrafy i nosorożce.
Po dwóch latach takiej pracy, otrzymałem telegram z St.Luise z
zapytaniem, czy nie chciałbym pracować jako weterynarz w tamtejszym
ZOO. Otrzymało ono bowiem 4,5 miliona dolarów, od rządu na
przeprowadzenie specjalnych badań na zwierzętach, które zdechły w
sposób naturalny. Chodziło o to, aby odkryć przyczynę ich
śmierci.
Przyjąłem
tę posadę i zacząłem pracować w różnych ogrodach zoologicznych
w USA. W swoich badaniach miałem zwracać szczególną uwagę na
zwierzęta, które były wyczulone na zmiany zachodzące w środowisku
naturalnym. W latach 50 dopiero zaczęliśmy się uczyć o wpływie
zanieczyszczonego środowiska na organizmy żywe.
W
ciągu 12 lat przeprowadziłem 17,5 tysiąca sekcji zwierząt 450
różnych gatunków, a także uczestniczyłem w sekcjach ponad 3
tysięcy ludzi żyjących wcześniej w okolicach interesujących mnie
ogrodów zoologicznych. Dzięki tym badaniom dokonałem odkrycia, że
wszystkie zwierzęta i wszyscy ludzie, którzy umarli w naturalny
sposób, umarli z braku podstawowych składników odżywczych, jakimi
są witaminy i minerały. Pomimo że napisałem na ten temat wiele
rozpraw naukowych oraz książkę, oraz referowałem ten temat na
wielu spotkaniach, nie mogłem wzbudzić należnego zainteresowania i
właściwych w tym względzie reakcji. W latach 50 nikt nie
ekscytował się sprawami żywienia. Zrozumiałem wtedy, że
powinienem zostać lekarzem, aby wiedzę uzyskaną przy leczeniu
zwierząt móc wykorzystać do właściwego leczenia ludzi.
Ukończyłem więc studia medyczne i przystąpiłem do pracy jako
lekarz. Pracowałem w tym zawodzie przez 12 lat. Dzisiaj chcę
państwu opowiedzieć, w jaki sposób zastosowałem prawidłowe
żywienie do leczenia pacjentów, a przede wszystkim do zapobiegania
chorobom. Jeśli z tego co przeczytacie, weźmiecie choćby tylko w
10%, to zaoszczędzi Wam to mnóstwa problemów, bólu i pieniędzy,
co wiąże się z chorobami i ich leczeniem. Będziecie mogli
korzystać z życiowego potencjału przez długie lata, ciesząc się
dobrym zdrowiem i kondycją.
Genetyczny
potencjał życia człowieka wynosi bowiem od 120 do 140 lat. Obecnie
żyje pięć grup ludzi, gdzie średnia życia wynosi 120-140 lat.
Jedną z takich grup są narody Tybetu i Zachodnich Chin. Inni żyją
w Pakistanie, Gruzji i Azerbejdżanie. W 1973 r. National Geographic
poświęcił cały numer pisma długowiecznym. Jest ich około 35, w
tym dwunastu z Azerbejdżanu. Mieszka tam m.in. kobieta, która ma
136 lat. Na zdjęciu siedzi ona z wielkim kubańskim cygarem i
szklanką wódki, a wokół niej tańczą dzieci, które mają
110-120 lat. Ta kobieta nie leży w przytułku dla starców, nie musi
płacić za opiekę nad nią, jest pełna energii i radości. Inne ze
zdjęć pokazało Armeńczyka zbierającego tytoń na polu. Miał on
wtedy 167 lat i był wtedy najstarszym człowiekiem na świecie. W
południowym Peru, nad jeziorem Titicaca, żyje plemię indiańskie o
takiej samej nazwie. Średnia długość życia wynosi u nich 120-140
lat.
W
maju 1995 roku najstarszą osobą w USA była Margaret Smyth, która
umarła w wieku 115 lat. Okazało się, że przyczyną jej śmierci
było niewłaściwe odżywianie się, czyli brak odpowiednich
składników w dostarczanym organizmowi pokarmie, a szczególnie
wapnia. Doprowadziło to do osłabienia kości i w rezultacie
złamania nogi. Poza tym podążyły inne choroby. Córka zmarłej
powiedziała, że matka przed śmiercią miała chorobę łaknienia,
podobnie jak kobiety w ciąży, tzw. zachcianki. Wódz ludów Nigerii
miał 126 lat. Jedna z jego licznych żon opowiadała, że w tym
wieku miał wszystkie swoje własne zęby. Można przypuszczać, że
inne narządy też miał na swoim miejscu i też sprawne. Inny
człowiek w Syrii umarł w wieku 136 lat. On też znalazł się w
Księdze Rekordów Guinnessa. Ale nie z powodu długowieczności,
lecz dlatego. że ożenił się ponownie w wieku stu pięciu lat i
potem spłodził jeszcze dziewięcioro dzieci.
W
listopadzie 1993 roku wyszła na powierzchnię grupa ludzi, która
spędziła dwa lata pod ziemią w odpowiednio przygotowanych
warunkach sanitarnych oraz w zakresie tlenu, oświetlenia i
pożywienia. Trzy małżeństwa biorące udział w eksperymencie
zostały następnie poddane wszelkim możliwym badaniom na
uniwersytecie w Kalifornii które wykazały, że gdyby nadal
odżywiali się w ten sposób i przebywali w tak zdrowym środowisku,
mogliby dożyć 160 lat. Obecnie średnia długość życia
Amerykanów wynosi 75,5 roku, w tym lekarzy tylko 57 lat. Z tego
można wyciągnąć prosty wniosek, że jeśli ktoś chce żyć
przeciętnie 20 lat dłużej, niech podaruje sobie studia medyczne i
zawód lekarza.
Jeżeli
chcecie dożyć 120-140 lat, są tylko dwie podstawowe rzeczy, które
musicie zrobić:
-
Po pierwsze chronić się przed wypadkiem, nadmiernym piciem i
paleniem, przed rosyjską ruletką oraz przed lekarzami. Tak, do tej
wielkiej grupy niebezpiecznych rzeczy zaliczam również wizyty u
lekarzy.
To
bardzo mocne oświadczenie pragnę podeprzeć raportem grupy ludzi ze
stycznia z 1993 roku, w którym ogłoszono wyniki specjalnych badań
prowadzonych przez trzy lata w szpitalach amerykańskich nad
przyczynami zgonów pacjentów. Pozwolę sobie zacytować fragment
tego raportu: „...300 tysięcy ludzi było rocznie mordowanych w
szpitalach amerykańskich, z powodu źle wykonywanej pracy
lekarzy...”. Raport nie twierdzi, że zgony były przypadkowe, że
ktoś się gdzieś przewrócił, udusił itp. Nie twierdzi, że były
one wynikiem zaniedbania bezpieczeństwa. Podaje jednoznacznie: „Było
mordowanych”. Jeśli oni używają słowa mordowani, to rozumieją
to dosłownie. W tym są np. te przypadki, kiedy lekarz pomylił
przecinki, umieścił niewłaściwą dawkę lekarstwa lub w ogóle
podał złe lekarstwo, postawił złą diagnozę itd. Raport
oświadcza jednoznacznie - 300 tysięcy ludzi zostało zamordowanych.
Jeśli porównamy to z liczbą tych, którzy zginęli w czasie wojny
wietnamskiej, gdzie strzelano, bombardowano, używano napalmu, liczba
będzie przerażać jeszcze bardziej. W ciągu 10 lat wojny w
Wietnamie zginęło 56 tysięcy ludzi, czyli rocznie ginęło
przeciętnie 5600. I wtedy tysiące ludzi demonstrowało przeciwko
wojnie. Dziś 300 tysięcy jest mordowanych, jak orzeka raport i
przyjmujemy to jako normalne. Nikt nie protestuje przeciwko temu.
Nikt nie urządza demonstracji. Nikt nie wznosi haseł, nie taszczy
transparentów z napisami: - Boże chroń nas przed lekarzami i
współczesną medycyną.
-
Drugą sprawą jest robienie rzeczy pozytywnych. Zaliczam do nich
przede wszystkim dostarczanie organizmowi odpowiednich suplementów,
witamin i minerałów.
Nasz
organizm potrzebuje dziennie 90 składników odżywczych, które
powinien pobierać z codziennego pożywienia. W tym powinno się
znajdować: 60 minerałów, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów
i 3 podstawowe tłuszcze. Dłuższy niedobór któregoś z tych
składników może prowadzić do różnego typu chorób. Nie
wszystkie z nich, pożywienie dostarcza organizmowi w optymalnych
ilościach.
W
trakcie studiów i później, w trakcie wielu badań, pytałem ludzi,
czy zażywają jakieś witaminy. Wielu zapytanych odpowiadało, że
tylko witaminę C. Innych najczęściej nie znali. Sprawą
prawidłowego odżywiania nie interesują się lekarze, zajęci
leczeniem chorób wywołanych często niedoborem witamin i minerałów.
Na co dzień, zajmują się tym reklamy w środkach masowego
przekazu, które karmią nas najczęściej zwykłym śmieciem lub
wręcz truciznami.
6
kwietnia 1992 roku w miesięczniku Time ukazał się artykuł
zatytułowany „Potęga witamin”. Przedstawione zostały w nim
najnowsze badania naukowe, które wykazują potężny wpływ witamin,
jeśli chodzi o zapobieganie chorobom serca, nowotworom oraz
szybkiemu starzeniu się. Jest tam aż sześć stron poświęconych
temu tematowi, i wśród nich, tylko jedna negatywna wypowiedz
lekarza, którego autor tekstu zapytał, co sądzi o wypełnianiu
naszej diety witaminami i minerałami. Odpowiedz brzmiała:
„...branie dodatkowo witamin i minerałów nie robi nic dobrego dla
Twojego organizmu...”. Wszystkie potrzebne składniki możemy
pozyskać z normalnego pożywienia. Jeśli będziemy je przyjmować
dodatkowo, będziemy mieli tylko droższy mocz. Ludzie z Missouri
powiedzieliby po prostu: „Nie ma potrzeby sikać dolarami”. Czy
ta wypowiedź jest prawdziwa? Muszę wam powiedzieć, że po tych
moich 17,5 tysiącach sekcji na zwłokach zwierząt i ludzi,
osobiście jestem gotów każdego dnia wysikiwać pół, czy dolara
dziennie, gdyż jest to i tak najtańsze ubezpieczenie, jakie można
sobie wyobrazić.
Jeśli
nie zainwestujecie w swoje zdrowie i zdrowie waszych bliskich,
będziecie musieli wydać duże pieniądze na leczenie siebie i
swojej rodziny u lekarzy takich, jak cytowany powyżej.
Będziecie
spłacać domy, mercedesy, wakacje swoich lekarzy i firm
ubezpieczeniowych. Bierzcie przy tym pod uwagę, że z tych pieniędzy
ani jeden cent nie pójdzie na badania, lecz wszystkie do prywatnych
kieszeni. Owszem, władze każdego kraju wydają dużą ilość
pieniądzy na badania medyczne, ale idą one z budżetu, który
zasilany jest przecież naszymi podatkami. Rząd amerykański wydaje
obecnie około 1,3 biliona dolarów rocznie na badania zdrowotne.
Przy okazji chcemy Was uświadomić, że gdybyście tych samych
ubezpieczeń i systemu medycznego używali dla zwierząt, to jeden
hamburger kosztowałby 250 dolarów. Gdyby natomiast odwrócić tę
sprawę, to wtedy miesięczne ubezpieczenie na pięcioosobową
rodziny kosztowałoby tylko 10 dolarów. Poprzez system ubezpieczeń
medycznych, bardzo dużo agentów ubezpieczeniowych i lekarzy
uczyniliśmy bardzo bogatymi ludźmi. To jest dług, który oni
powinni kiedyś nam spłacić. Może powinni zrobić to, co
producenci samochodów robią w stosunku do właścicieli samochodów
i samych aut. Zdarzało się kilkakrotnie, że firmy samochodowe
ściągały z całego kraju sprzedaną partię aut, gdyż odkryto w
nich poważną usterkę. Tak było np. z Fordem, który kilka lat
temu umożliwił pełną przebudowę, naprawę lub zwrot samochodu
Pinto, bowiem wypuszczono je z istotną wadą. Tu zabija się 300
tysięcy ludzi rocznie i nie słyszymy nawet słowa - Przepraszam.
Wielu
lekarzy powinno wezwać swoich pacjentów i naprawić to, co zepsuli.
W zasadzie powinni wezwać tych, których leczyli z wrzodów żołądka.
Prawdopodobnie wszyscy albo prawie wszyscy ludzie, w tym również
lekarze, twierdzą, że głównym powodem chorób wrzodowych jest
stres. Weterynarze już 50 lat temu wiedzieli, że wrzody są
wywołane bakterią znaną dobrze specjalistom. Rolników nie stać
na kosztowne leczenie zwierząt hodowlanych, kosztowne operacje i
dlatego swoje bydło i trzodę leczą i chronią zupełnie inaczej, a
przy tym znacznie taniej i skuteczniej. Weterynarze już dawno
wiedzieli, że wrzody żołądka są leczone szczątkowymi ilościami
minerałów, z dodatkiem odpowiedniego antybiotyku. Takie lekarstwo
leczy wrzody natychmiast. Leczenie wrzodów żołądka świni
kosztuje dzięki temu 5 dolarów, a nie setki czy tysiące, jak u
ludzi. W 1974 roku Amerykański Instytut Zdrowia podał oficjalnie,
że wrzody żołądka nie są wywoływane stresem, lecz bakterią,
dokładnie tą samą, która już dawno była leczona u zwierząt.
Podano również, że mogą być leczone przy pomocy takiego samego
lekarstwa. Można się więc wyleczyć za 5 dolarów, albo pójść
na bardzo drogą operację.
Jedną
z chorób powodujących dużą liczbę zgonów u ludzi jest obecnie
rak. Łącznie z rachunkiem za leczenie raka, lekarze powinni dawać
Wam kopię artykułów na temat nowotworów. We wrześniu 1993 r.
National Country Institute prowadził, wraz z Uniwersytetem w
Harvardzie, badania nad problemem nowotworów. Dzięki nim
odnaleziono sposób odżywiania się, który zapobiega tej chorobie.
Obiektem badań NCI i Uniwersytetu Harwardzkiego były rejony Chin, w
których odnotowano szczególną zachorowalność na nowotwory. Do
badań przystąpiło 29 tysięcy ludzi. Podawano im przez pięć lat
różnego typu witaminy i minerały, sprawdzając wpływ tych
suplementów na stan ich zdrowia. Pacjentom tym podawano dawki dwa
razy większe, niż są przewidziane dziennie dla człowieka. W
grupie która zażywała witaminy E, C i beta karoten, aż 13% ludzi
uciekło ze szponów raka. Jeśli chodzi o typ raka, który powodował
największą śmiertelność w tej prowincji, czyli rak żołądka,
poprawa była jeszcze większa, bo aż 21%. 21 % z tych którzy mieli
umrzeć - żyło. Są to bardzo dobre wyniki, biorąc pod uwagę, że
w tej dziedzinie za dobrą uważa się poprawę o pół procenta.
Uważam że każdy lekarz powinien wysłać do swojego pacjenta kopię
wyników tych badań..
Dwukrotny
laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny Rohn Spohring twierdzi,
że jeśli chcemy zapobiegać powstawaniu raka oraz go leczyć,
musimy przyjmować 10 000 mg witaminy C dziennie. Noblista ma dzisiaj
94 lata, cieszy się dobrym zdrowiem i świetną kondycją. Pracuje
po 14 godzin dziennie na uczelni w San Francisco i na swojej farmie.
Lekarze, którzy wyśmiewali się kiedyś z diagnozy noblisty, zmarli
35 lat temu. Komu będziesz wierzyć? Tym, którzy umarli? Wybór
należy do ciebie.
Prawie
co druga osoba w wieku powyżej 70 lat choruje dzisiaj na chorobę
Alzheimera. Weterynarze i rolnicy już od 50 lat dokładnie wiedzieli
jak chronić przed tą chorobą zwierzęta. Wystarczy podać im
witaminę E, by przeciwdziałać chorobie. W sierpniu 1992 roku
Uniwersytet w San Diego wydał artykuł, w którym napisał między
innymi, że witamina E obniża zaniki pamięci. Zadajmy sobie wobec
tego pytanie: - Czy mamy leczyć się u weterynarzy?
Lekarze
przyjmujący pacjentów z kamieniami nerkowymi, w pierwszej
kolejności zalecają zaprzestanie spożycia mleka i jego przetworów.
Czyli zmniejszają dostarczaną organizmowi dawkę wapnia. Lekarze
sądzą, że te kamienie nerkowe to odkładające się wapno
pochodzące z jedzenia. Kiedy brakuje w pożywieniu wapnia i magnezu
nasz organizm pobiera wówczas te składniki z kości, które wtedy
rzeszotnieją, gdyż jest na niego duże zapotrzebowanie i odkłada
go w nerkach. Już tysiąc lat temu wiedziano, że aby zapobiec
kamicy nerkowej u zwierząt podaje im się zwiększoną ilość
wapnia i magnezu. Krowy i owce przy kamieniach nerkowych po prostu
zdychają. A my? My zwijamy się z bólu.
Jakieś
5 lat temu postanowiłem zbierać wyniki sekcji zwłok lekarzy i
prawników. Przyjrzyjmy się temu. Przeciętna długość życia
lekarzy wynosi 57 lat, podczas gdy przeciętnego Amerykanina wynosi
75,5 roku. Właśnie ta grupa krótko żyjących ludzi uczy nas, co
wolno, a czego nie wolno. Jednocześnie obok nas żyją ludzie do
120-140 lat, a my ich nie zauważamy i nie pytamy o receptę na
długowieczność. Kto powinien być dla ciebie autorytetem ? Krótko
żyjący lekarz, czy 140-latek cieszący się dobrym zdrowiem i
kondycją?
Wiele
chorób i zaburzeń w pracy organizmu spowodowanych jest niedoborem
miedzi. Np. siwienie włosów, powstawanie zmarszczek, obwisła
skóra, rozszerzenie żył, które prowadzi często do zgonu. W wielu
przypadkach można rozwiązać czasowo te problemy idąc na operację
plastyczną, ale czy nie jest o wiele taniej i bezpieczniej zażywać
suplementy zawierające miedź?
Warto
jest zadbać o swoje serce, którego wymiana kosztuje 750 tysięcy
dolarów. Jeśli go nie zabezpieczysz, bo nie chcesz mieć drogiego
moczu, może czekać cię przygoda za cenę życia.
Rolnicy
dobrze znają chorobę łaknienia. Objawia się ona bowiem u zwierząt
bardzo często. Np. krowy oddając mleko pozbawiają się dużych
ilości wapnia i magnezu, i liżą wtedy ziemię, kamienie, mury
obory wybielone wapnem. Dobry rolnik wie, że należy podać im wtedy
dodatkowo minerały, bo jeśli tego nie uczyni to musi liczyć się z
budową nowej obory. U ludzi widzimy tę chorobę równie często.
Choroba łaknienia czegoś z powodu niedoboru pewnych substancji w
organizmie widoczna jest szczególnie u kobiet w ciąży. Potrafią
one np. zbudzić się w środku nocy i ku zdziwieniu męża wysłać
go do nocnego sklepu po lody śmietankowe. Brakuje im wtedy
składników mineralnych, pobieranych z ich organizmu, przez organizm
dziecka. Niejednokrotnie można zaobserwować dziecko zjadające
ziemię lub tynk ze ścian. Nie jest ono psychicznie chore, lecz po
prostu odczuwa niedobór minerałów.
Jeśli
zobaczycie u siebie tzw. kwitnienie paznokci lub plamy na skórze to
otrzymaliście sygnał, że wasz organizm potrzebuje selenu. Nie
czekajcie na atak serca, ale zaaplikujcie sobie jego dodatkową
dawkę. Po 3-4 miesiącach plamy znikną i oddalicie od siebie groźbę
ataku serca.
Przyczyną
zwiększonego poziomu cukru we krwi jest niedobór wanadu i chromu.
Kiedy te braki pogłębiają się, stajemy w obliczu zachorowania na
cukrzycę.
Oznaką
braku cynku jest łysienie. Pogłębianie się tych braków prowadzi
do utraty słuchu. Pierwszymi oznakami braku cynku jest utrata
poczucia zapachu i smaku.
Aby
dostarczyć organizmowi potrzebnych składników musielibyśmy
spożywać żywność z odpowiednio czystych ekologicznie plantacji i
zjadać je w wielkich ilościach. Codziennie musielibyśmy spożywać
kilka kilogramów mieszanki składającej się z 15-20 różnych
roślin, owoców, produktów zbożowych i białka. W praktyce jest to
wręcz niemożliwe. Niektórzy myślą, że jeśli zjedli paczkę
chipsów ziemniaczanych, lub torebkę popcornu, to zjedli warzywa.
Teoretycznie jest możliwe, aby wszystkie potrzebne nam dodatki,
otrzymywać z naszego codziennego pokarmu. W praktyce jest inaczej.
Jeśli twoje życie ma dla ciebie taką wartość jak moje dla mnie,
to powinieneś się upewnić, czy pobierasz z pożywienia to
wszystko, co jest potrzebne twojemu organizmowi, i czym prędzej
uzupełnić dietę suplementami: witaminami i minerałami w
tabletkach. Gwarantuje! Gwarantuje, że nie będziecie żyli do 120
czy 140 lat pozostając ciągle w dobrej kondycji, jeśli nie
będziecie spożywać odpowiednich ilości i jakości dodatków
spożywczych.
Obecnie
mamy tragiczną sytuacje jeśli chodzi o minerały. Witaminy są
wytwarzane przez rośliny, minerały - niestety, nie. Pobierane są
one przez rośliny z gleb i wód. Bardzo często jednak ich tam nie
ma, bowiem gleby są wyjałowione, zanieczyszczone ołowiem, innymi
metalami ciężkimi i radioaktywnymi.
W
1936 roku Senat Amerykański na II sesji 74 Kongresu wydał dokument
nr 264 stwierdzający, że ziemia w USA jest bardzo uboga, wręcz
pozbawiona minerałów. Tak, niestety, dzieje się na całym świecie.
Czy sytuacja od 1936 roku poprawiła się? Raczej nie. Wręcz
przeciwnie. Podczas sztucznego nawożenia dostarczamy glebie tylko
trzy podstawowe składniki: azot, fosfor i potas. Są to składniki
potrzebne do wzrostu roślin, co jest szczególnie ważne dla
rolników, gdyż żaden rolnik nie zarabia na zawartości witamin w
swoich plonach, lecz na ich ilości. Wystarczy 5-10 lat aby przy
braku odpowiedniego nawożenia całkowicie wyjałowić glebę z
wszystkich znajdujących się tam składników. Jeśli z gleby
wyciąga się 60 składników a dostarcza tylko trzy, to ten bilans
jest całkowicie zachwiany. Możesz to porównać z twoim kontem w
banku. Pomyśl, co stanie się, jeśli będziesz z niego więcej
wyciągał niż wkładał. Musimy zatem uzupełniać nasze pożywienie
witaminami i minerałami spożywanymi w innej postaci. Dawniej ludzka
dieta bazowała tylko na płodach ziemi, której nie nawożono
sztucznymi nawozami. Robiła to za nich natura. Ludzie żyli wśród
wielkich rzek, nawadniali swe pola wodami spływającymi z gór.
Starożytni modlili się nie tylko o deszcz, ale i o powódź, gdyż
dzięki temu gleba była wzbogacana minerałami.
W
dalszej części pragnę państwu uświadomić jakie spustoszenie w
organizmie powoduje niedobór minerałów. Brak wapnia może
spowodować, czy choćby mieć wpływ na powstawanie aż 140 chorób.
Jedną z nich jest reumatyzm. Reumatyzm jest na 10 miejscu wśród
chorób powodujących śmierć w USA. W bardzo ciężkich przypadkach
wymieniane są pacjentom stawy. Zabieg ten kosztuje a Ameryce około
35 tysięcy dolarów. Ludzie boją się śmierci, więc gotowi są
płacić ogromne sumy za leczenie. A przecież wystarczy dostarczyć
organizmowi odpowiednią dawkę łatwo przyswajalnego wapnia w
tabletkach produkowanych przez firmę zajmującą się dodatkami
żywieniowymi. U zwierząt nie ma reumatyzmu. Dlaczego? Bo farmer nie
ma 35 tysięcy dolarów, aby zapłacić za operację jednego kolana
krowy: Załóżmy, że rolnik wzywa do chorego zwierzęcia
specjalistę, czy weterynarza. Ten po zbadaniu stwierdza reumatyzm i
mówi: - Jeśli chcesz, to ja ci go zoperuję za 120-140 tysięcy
dolarów. W tym momencie farmer wyciąga broń i strzela do byka, czy
krowy. Ale tak naprawdę to rolnik nie dopuści do reumatyzmu u
swoich zwierząt, dając im po prostu codziennie do paszy wapń. To
go kosztuje parę groszy, których niestety człowiek żałuje, aby
kupić wapń dla siebie. Również wszelkie bóle kręgosłupa są
spowodowane w 90% brakiem wapnia w organizmie. Lekarze przepisują
wtedy środki przeciwbólowe, które oszukują ból, ale nie leczą
przyczyny. Wyobraź sobie taką sytuację, że dokręciłeś korek
wlewu oleju w swoim samochodzie. W czasie jazdy cały olej został
wychlapany, a w aucie zapaliła się czerwona lampka. Ponieważ
światełko w pewnym sensie zaczyna cię denerwować, więc odcinasz
kabelek doprowadzający prąd tej lampki. Jak daleko w ten sposób
dojedziesz? Czy nie przypomina ci to sytuacji z tabletkami
przeciwbólowymi?
Inną
niebezpieczną chorobą, mającą przyczynę w braku wapnia, jest
wysokie ciśnienie. Pierwszą rzeczą, którą zaleci lekarz, jest
wyeliminowanie z pożywienia soli. A co robią farmerzy hodujący
bydło i leśnicy w takich wypadkach? Zawieszają bryły soli
kamiennej przy paśnikach. Gdyby farmer tego nie zrobił, to nie
wypłaciłby się weterynarzowi. Z badań nad grupą 5 tysięcy
nadciśnieniowców, którym na okres 20 lat wyeliminowano z diety sól
wynika, że u 99,7% badanych nie miało to wpływu na zmianę
ciśnienia. Ciągła obawa, czy przedawkujemy soli wywołuje stres.
który znacznie bardziej podwyższa ciśnienie niż mogłaby to
uczynić właśnie sól. Drugiej grupie, 5 tysięcy nadciśnieniowców,
podawano przez okres 6 tygodni zwiększoną dawkę wapnia i w tym
okresie u 86% badanych ciśnienie spadło i uregulowało się. Czy
komukolwiek z Was, lekarz przysłał sprostowanie dotyczące
zalecenia w sprawie diety? Czy naprawił swój błąd? Czy zalecił
zażywanie soli?
Następną
chorobą, wynikającą z braku wapnia jest insania. Objawia się ona
tym, że człowiek wstaje bardziej zmęczony, niż gdy kładł się
spać. Lekarze tradycyjnie przepisują wtedy pigułki nasenne, aby
zapewnić mocny, głęboki sen. Około 10 tysięcy ludzi umiera
rocznie na skutek przedawkowania środków nasennych. Także nocne
skurcze mięśni, to skutek niedoboru wapnia, problemy kobiet w
czasie miesiączki, bóle w dolnej części kręgosłupa, na które
uskarża się 80% Amerykanów. Jeśli przeanalizujemy choćby te
wyżej wymienione choroby, to widzimy, że do ich leczenia
potrzebujemy około 15 specjalistów. Ludzie wydają rocznie od 25 do
250 tysięcy dolarów na leczenie, zabiegi i operacje, gdy w
większości przypadków można by było to zastąpić stosując
odpowiednią dietę bogatą w witaminy i minerały.
Cukrzyca
jest w USA chorobą nr 3 jeśli chodzi o przyczynę zgonów. Wywołuje
ona jeszcze wiele innych schorzeń i niedomagań, jak ślepota, czy
problemy wątrobowe, łącznie z koniecznością transplantacji
całego organu. Cukrzycy znacznie krócej żyją. W 1957 roku
dowiedziono, że chrom i wanad, występujące jako minerały śladowe,
zapobiegają i leczą cukrzycę. W czerwcu 1959 roku miesięcznik
National Help przedstawił światu te dwa wyżej wymienione minerały.
Według szczegółowych badań Uniwersytetu Medycznego w Vancouver
wynika, że w dużym stopniu mogą one zastąpić insulinę.
Oczywiście cukrzycy, nie mogą całkowicie porzucić insuliny. Trwa
to stopniowo od 4 do 6 miesięcy. Pozytywne skutki oddziaływania
tych minerałów odnotowano u tysięcy ludzi chorych na cukrzycę.
Zwróćcie
uwagę na fakt, że kiedy zapytacie firmę produkującą karmę dla
zwierząt, jakie są w tym jedzeniu suplementy, to okaże się, że
jest tam ponad 40 składników odżywczych, witamin i minerałów. W
jedzeniu przygotowywanym dla szczurów jest 28 takich składników.
Zakładam się z każdym z Was, że nie znajdziecie dziś formuły,
jeśli chodzi o zestawy spożywcze dla dzieci, która zawierałaby
więcej niż 11 ważnych dla organizmu. suplementów. To wręcz
kryminał !!!
Chcę
wam jeszcze opowiedzieć o bardzo ciekawym zdarzeniu. Otóż kiedyś,
w czasie wykładów w stanie Michigan, poznałem człowieka, który
jest właścicielem przenośnych ubikacji. Opowiedział, co w nich
znajduje wśród rzeczy nie strawionych przez ludzki żołądek.
Zawartość pojemnika przenośnej toalety, zanim zostanie wypuszczona
do kanału przechodzi przez filtry, na których zatrzymują się
rzucane przez dzieci do muszli kamienie oraz wszelkie nie
rozpuszczone sokami żołądkowymi substancje. Mój rozmówca
zaprowadził mnie do swojego warsztatu i pokazał stertę czegoś, co
nazwał witaminami i minerałami. Zapytałem go skąd on to wie, że
to witaminy. Odpowiedział, że na tym jest przecież napisane np.
multiwitamina (takiej to, a takiej firmy).
Wiele
firm produkuje witaminy, które źle rozpuszczają się zarówno w
wodzie, jak i w soku żołądkowym. Jeśli na opakowaniu przeczytacie
np. tlenek żelaza Ferrum Acide, czyli po prostu rdza, to nie
zawracajcie sobie głowy takimi suplementami i nie obciążajcie nimi
żołądka. To nie jest przyswajalne. Lepiej będzie wtedy polizać
jakiś zardzewiały płot lub samochód. Właściwą formą żelaza
jest Ferrum Ferrudineus. Podobnym przykładem jest Calcium Lacte,
czyli wapń, który możemy kupić bardzo tanio w każdej aptece.
Jest to źle przyswajalna forma wapnia. Prawidłową formą jest
Calcium Magnesium, czyli wapń z udziałem magnezu, który wpływa na
prawidłową przyswajalność potrzebnego nam składnika.
Ktoś
może uważać, że te składniki możemy zdobywać w sposób
naturalny. Są przynajmniej cztery powody, dla których nie możemy
asymilować wszystkich potrzebnych składników z pożywienia:
-
Musielibyśmy spożywać bardzo duże ilości warzyw i owoców,
produktów zbożowych i białka, przy założeniu, że zawierają one
właściwe ilości suplementów. Kupowane w sklepach produkty są
bardzo ubogie w składniki mineralne, a wręcz pozbawione ich, na co
wpływa wiele czynników, m.in.:
-
Transport i przechowywanie. Produkty spożywcze często pokonują
daleką drogę między producentem a twoim stołem. Podczas tej
podróży mogą utracić część zawartych w nich witamin.
-
Mycie i gotowanie. Wiele witamin rozpuszczalnych w wodzie jest
wrażliwych na działanie wysokiej temperatury, kwasów i związków
alkalicznych. Na przykład brokuły mogą utracić 40% witaminy C
podczas pierwszych 10 minut gotowania.
-
Przetwarzanie. Ceną, jaką płaci nasz organizm za wygodę
korzystania z przetworzonej żywności jest gorszy stan odżywienia.
Mrożone warzywa często zawierają do 50% mniej witaminy C niż
świeże. Mielone ziarno zbóż może utracić do 90% zawartych
witamin. Produkty mogą być skażone substancjami rakotwórczymi, co
w dobie tak dużego zanieczyszczenia jest wręcz oczywiste. Sklepy ze
zdrową żywnością nie zawsze oferują pełnowartościowe produkty.
Nie raz są one niewiadomego pochodzenia.
Witaminy
i minerały to nie antybiotyk, który bierzesz przez tydzień, gdy
jesteś chory, a potem przestajesz. Jeśli chcesz cieszyć się
dobrym zdrowiem i kondycją przyjmujesz je stale. Suplementację
kończysz, gdy kończy się zapotrzebowanie twego organizmu na tlen.
Jeśli
Twoje życie jest dla ciebie ważne, zadbaj o swój organizm,
dostarczając mu potrzebnych składników produkowanych przez
najlepsze, sprawdzone firmy.
Jest
ich bardzo dużo, ale niewiele produkuje naturalne, niesyntetyczne
suplementy. Niech cię nie zwiedzie napis na opakowaniu, czy
zapewnienie sprzedawcy, że produkt jest w 100% naturalny, bo w USA,
Kanadzie i wielu innych państwach jest prawo umieszczania takich
napisów, jeśli tylko jeden składnik jest naturalny. Zdarza się
również tak, że główne składniki takiego suplementu są
naturalne w 100%, ale aby je połączyć w tabletkę używa się
chemicznego lepiszcza, które w dużym lub zupełnym stopniu
dyskwalifikuje dany produkt jako naturalny. Podobnie ma się sprawa z
barwnikami chemicznymi, dodatkami zapachowymi lub kolorystycznymi.
Warto zwrócić na to uwagę przed zakupem i zażywaniem suplementu.
Należy też sprawdzić też, czy dana firma posiada własne
plantacje, gdzie one się znajdują oraz w jaki sposób są
prowadzone uprawy. Firmy, które swoje suplementy produkują z
roślin, warzyw i owoców pochodzących z obcych plantacji, nie mają
kontroli nad procesem produkcji. Należy poznać historię rozwoju
danej firmy i tradycje, jej zaplecze badawcze, system kontroli
jakości i wielkość produkcji oraz rynek odbiorców.
Często
się słyszy, że zdrowie w naszym życiu jest najważniejsze, ale
tak naprawdę niewiele dla niego robimy. Efekty nieprawidłowego
odżywiania się, czyli braku odpowiednich witamin i minerałów,
dadzą się na pewno odczuć z opóźnieniem kilku lat. Dzisiaj
możesz się przed tym ustrzec. Dobre suplementy, witaminy i minerały
to najlepsze i najtańsze ubezpieczenie. Dlatego jeszcze dziś
powinieneś zacząć zażywać je sam, polecić swojej rodzinie i
znajomym. Szczególnie, właśnie dzisiaj przy dużym
zanieczyszczeniu środowiska i niewłaściwym odżywianiu się.
Chciałbym Wam na zakończenie powiedzieć bardzo ważną rzecz:
Jeżeli
Twój lekarz uważa, że dodatkowe zażywanie suplementów nie jest
ci potrzebne, lub że znajdziesz je w codziennym pokarmie, szybko
zmień lekarza.
Im
szybciej tego dokonasz - tym większą masz szansę cieszyć się
długim życiem, w zdrowiu i dobrej kondycji.
Czego
życzę Ci z całego serca.
dr
Joel Wolles "
Na koniec wspomniany film - "Jedzenie ma znaczenie" (macie w linku 8 części)
dzięki za ten artykuł!! pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńdużo w tym prawdy, nie wierzę lekarzom i im chemicznym lekom.
OdpowiedzUsuńa za suplentami i witaminami naturalnymi jestem całkowicie "za".
pozdrawiam : )
Gratuluję, na pewno ma Pani zatem olbrzymią wiedzę na temat fizjologii i medycyny a świadomość własnego ciała na poziomie mistrzów duchowych z Indii. W przypadku bakteryjnego zapalenia opon mózgowo- rdzeniowych, posocznicy, utrwalonego migotania przedsionków czy raka jajnika też niech nie bierze pani chemii od tych konowałów, bo szkodzi. Antybiotyki, amiodaron, paklitaksel + karboplatyna to przyczyna zgonów tych pacjentów.
UsuńAnonimowy, każdy ma prawo do swojego zdania i nie narzuconego przez innych. Na pewno z kolei każdy ma prawo do równego szacunku przez inne osoby. Jednak powyższy Pana/Pani komentarz jest trochę uszczypliwy w stosunku do poprzedniczki. Równie dobrze Pani brakuje całej masy wiedzy nawet z dziedziny medycyny... więc proponuję wyluzować.
UsuńA konkretnie na podstawie czego stwierdzasz, że tej pani/panu brakuje "całej masy wiedzy z dziedziny medycyny"? Tak pytam z ciekawości, bo ty jesteś trenerem, a osoba komentująca wygląda, jakby znała się na tym, o czym pisze. Na chłopski rozum nie powinienieś nawet polemizować. Ale może się mylę - masz jakąś alternatywną wiedzę nt leczenia w/w chorób?
UsuńSkoro sama używasz kolokwialnego terminu "chłopski rozum", w stosunku do rzeczy dla Ciebie oczywistych, to tym samym powinno być dla Ciebie jasne, iż każdy człowiek nie jest "alfą i omegą". Każdy człowiek uczy się przez całe życie. Zarówno ja nie jestem "alfą i omegą" z dziedziny treningów siłowych i w wielu kwestiach czerpię dalszą wiedzę. Tak samo Ty nie jesteś "alfą i omegą" z dziedziny "filozofii". W związku z tym - Twój punkt widzenia jest słuszny dla Ciebie i pewnej grupy osób, a dla innych zupełnie nie. Podobnie jest z Twoją oceną "nie powinienieś nawet polemizować", która ma wydźwięk jedynie subiektywny. To - co i kto powinien pozostaw już tym osobom. Z kolei Pani powyżej jeśli nawet jest lekarzem, to też zajmuje się pewnym wycinkiem swojej dziedziny, a już na pewno uszczypliwie skomentowała poprzedniczkę. Uważam, że każdemu nie zaszkodzi trochę pokory. Tym samym wszelkie zachowania lekko obraźliwe/wywyższające się staram ukrócać. Takie zachowania nawiązując do Twojego zadania - powinienem tłumić. Ostatnia kwestia - może sama masz alternatywę leczenia skoro jesteś osobą, która chce coś przekazać/udowodnić?
Usuńjestem w szoku!
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna za polecenie w pełni naturalnego preparatu witaminowego i mineralnego. Używasz jakiegoś? Czy możesz podać nazwę/producenta?
OdpowiedzUsuńCześć, co masz na myśli w pełni naturalny? Jeśli chodzi o najlepszą naturę to najlepiej używać sokowirówki (osobiście ja tak robię). Jeśli chodzi Ci o tabletki z wyselekcjonowanymi minerałami, to bardzo dobre opinie zbierają produkty firmy Now Foods. Pozdrawiam Cię
UsuńArtykuł krzywdzący i powierzchowny zarazem.
OdpowiedzUsuńOczywiście nikt Panu, Pana czytelnikom oraz innym bogu ducha winnym ludziom, nie kaze chodzić do lekarzy i korzystać z ich pracy. Jednak pisanie o mordowaniu w szpitalach, celowym zamachu na zdrowie pacjentów jest bardzo ryzykowne. Czy uważa Pan, że jedząc suplementy uchroni się Pan przed nowotworem? Że ludzie, których tryb życia uznawany jest jako wybitnie zdrowy, nie chorują?
Już sama opinia o tym, że nie istnieje przedawkowanie witamin, jest błędna. Owszem, witaminy rozpuszczalne w wodzie szybko są wydalane z moczem. Jednak w obecnych czasach roi się od pacjentów, którzy zajadają się wit. D traktując ją jako antidotum na wszystko (traktują ja zarówno jako lek na choroby autoimmunologiczne, jak i broń do walki z nowotworem czy prościej- lek odchudzający). Ostatnio na intensywnej terapii zmarła młoda dziewczyna, której poziom wapnia we krwi przed podłączeniem do dializy wynosił 15. Zupełnie zdrowa- "jedyne", co zrobiła, to zjadała 2 razy więcej witaminy D niż zapotzebowanie. Sekcja zwłok oczywiście nie wykazała ŻADNYCH nieprawidłowości.
Takie opinie na publicznych blogach powinny byc blokowane.
Jakby Pan zachorował np. na raka płuca- proszę powiedziec jak postępy w leczeniu witaminą C.
Ależ po co się zaraz bulwersować? Przecież po pierwsze to nie jest mój artykuł, co zostało odpowiednio zaznaczone na początku tekstu. Artykuł jest napisany przez dr Joel Wolles nominowanego w 1991 roku do Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, więc może na ten temat proszę polemizować z daną osobą i podważać Jego kompetencje, bo widzę, że powoli zaczyna tutaj panować jakaś histeria. Ja swojej opinii tutaj nie wyrażałem, a zamieszczać ciekawe artykuły może każdy. Artykuł jest swego rodzaju ciekawostką i tak powinien być traktowany. Pozdrawiam
UsuńWitam,
Usuń"Histerią" to ja raczej bym nazwała pisanie, że pacjenci w szpitalach są mordowani. I właśnie taki sposób pisania powoduje, że jestem bardziej zdystansowana czytając artykuł. A po ostatnim akapicie dyskredytującym lekarza, który odradza stosowanie suplementów można uznać, że cały artykuł jest po prostu promocją suplementów.
Podkreślam - "można uznać". Jak jest naprawdę? Nie wiem. Nie jestem naukowcem, nie prowadzę własnych badań, tak naprawdę ani ja, ani nikt z was nie wie, jak bardzo gleby są wyjałowione z minerałów, jak bardzo tych suplementów potrzebujemy, itp. itd. Pozostaje nam zachowanie dystansu do wszystkiego i zdrowy rozsądek.
Jeśli chodzi o lekarzy, medycynę to prawda pewnie leży (jak zawsze) - po środku. Wiem, że lekarze wciskają czasami kit, ale są też sytuacje, kiedy przyjmowanie leków jest niezbędne. Pamiętam jak pewnej zimy kilka osób z mojej firmy poszło do lekarza z tej samej placówki - bardzo znanej (z różnymi: od przeziębienia po grypę). Wszystkim (również mi, choc stwierdzono tylko przeziębienie) przepisano ten sam antybiotyk! Ale znowu - nie generalizujmy na tej podstawie, że lekarze zawsze wciskają zawsze niepotrzebną chemię.
Uważałabym też interpretując statystyki typu "długość życia lekarza jest krótsza niż długość życia przeciętnego amerykanina". Bo może się okazać, że podobną długością życia cechują się prawnicy czy księgowi, czyli że przyczyną większej śmiertelności jest po prostu stres..Myślę, że nominowany do Nobla doktor doskonale wie, jak żąglować
danymi.
Wiem, że artykuł nie jest twojego autorstwa. Kompetencje i wiedza doktora to jedno, a to, jak ktoś przedstawia pewne rzeczy to drugie (wspomniane "morderstwa", wycinkowe statystyki i informacje itp) i właśnie z tym drugim aspektem czytelnicy polemizują. Szczerze, to ja na 100% nie wierzę nikomu. Tak jak wcześniej wspomniałam - pozostaje nam jakieś wyważenie i zdrowy rozsądek.